Cześć kochane!
Wybaczcie nam, za chwilową nieobecność, ale miałyśmy kilka spraw do załatwienia, przez co nie było czasu na post. Ale już jest! :) Myślę, że coś o czym lubi czytać każda kobietka - jak dbać o cerę, jakich kosmetyków warto używać itp.. Wiadomo, że każda z nas ma inny typ cery, ja mam cerę mieszaną ze skłonnościami do przetłuszczeń.. nie zawsze łatwo jest nad nią zapanować, ale staram się jak mogę :D Jakich kosmetyków używam? Myślę, że nie jest to nic specjalnego, ważne by robić to regularnie, gdyż buźka poprostu przyzwyczaja się do różnego rodzaju toników/kremów.
U mnie wygląda to tak:
Codziennie rano myję twarz żelem/peelingiem. Najbardziej odpowiadają mi te od Garniera czy Nivei. Następnie nakładam krem na dzień, bazę pod podkład i dopiero wtedy sam podkład.
Aktualnie używam tego żelu , ale powoli mi się kończy więc mam coś nowego..
~ GARNIER Pure Active Fruit Energy Peeling
Używałam go już wcześniej i naprawde go polubiłam, pięknie pachnie, cytrusami! nie podrażnia ani nie wysusza, co niestety robiły inne peelingi od Garniera. Jego zadaniem jest odblokowywanie porów oraz zmniejszanie niedoskonałości. U mnie sprawdza się świetnie. Idealny do codziennego użytku.
~ GARNIER Fresh Refining Toner
Jest to tonik do skóry mieszanej po tłustą, zapach ma również świetny, chociaż nieco ostry. Zawiera ekstrakty z zielonej herbaty, jego zadaniem jest również odblokowywanie porów no i oczywiście oczyszczanie. Stosuje go dopiero od kilku dni, ale sprawdza się lepiej niż swój poprzednik od Nivei.
Toniku zazwyczaj używam na koniec dnia, po tym jak zmyję makijaż i umyję twarz żelem. Mam wtedy pewność, że buźka jest idealnie oczyszczona.
Czas na kremy/bazy/podkłady. Czego używam?
Miałam już sporo kremów do twarzy na dzień, również od Garniera czy Nivei jak widzicie powyżej. Wszystkie z nich miały właściwości matujące, co w praktyce nie sprawdzało się wcale :) Owszem kremy te nawilżały buzię, ale to wszystko, a ja potrzebowałam również czegoś, co utrwali mój makijaż.. Więc postanowiłam zainwestować w coś co wspomoże mój podkład.
Baza pod makijaż z Gosha oraz krem Estee Lauder na dzień to idealne połączenie. Miałam, szczęście, że przy zakupie dwóch kosmetyków od Estee Lauder dostałam prezent w postaci kosmetyczki pełnej próbek przeróżnych kosmetyków, w tym, ten oto krem..
~ ESTEE LAUDER DayWear
Krem ma piękny zapach, dość gęstą konsystencję, przez co po nałożeniu możecie mieć wrażenie, że Wasza buźka jest tłusta, lecz po chwili krem ładnie wtapia się w skórę i pięknie ją nawilża. Ma również ekstrakt z zielonej herbaty, witaminę b5 oraz związki nawilżające. Szczerze polecam, nadaje się do każdego typu skóry.
~ GOSH baza pod podkład
Baza ta jest bezbarwna. Zaraz po jej nałożeniu nasza buzia staje się delikatniejsza, gładsza oraz matowa. Świetnie ułatwia nakładanie podkładu jak i utrwala go. Jest bezzapachowa.
Odkąd zaczęłam używać podkładów z wyższej półki, myślałam, że nie potrzebuję już więcej bazy pod podkład.. Nic bardziej mylnego. Bazy chronią nasze buźki przez nieprzyjemnościami jakie możemy uzyskać poprzez uzywanie podkładów, np. zapychające się pory.
No a na koniec.. Kolejny podkład jaki testuję, w poszukiwaniu tego najlepszego i wydaje mi się, że właśnie go znalazłam!
~ ESTEE LAUDER Double Wear Stay-in-Place Makeup
Uwierzcie mi, że używałam już sporo podkładów od Rimmela, Maybelinne czy Revlon, po Clarinsa, Lancome, Dior czy Chanel. Oczywiście te z górnej półki sprawdzały się o wiele lepiej, ale wciąż nie były one idealne. Zanim odkryłam ten podkład Clarins oraz Dior były moimi ulubieńcami. Dość długo się utrzymywały na buźce, ładnie matowały jak i wyrównywały koloryt skóry, ale i tak zawsze po 8/9h pracy ścierały się i tworzyły na twarzy niechciane plamy. Otóż ten jest inny. Po 10h pracy nadal buźka jest matowa, bez smug ani zaczerwienień. Nie ciemnieje - dopasowuje się idealnie do koloru skóry. W połączeniu z korektorem rozświetlającym pod oczka równieź od Estee Lauder nasza buzia wygląda jak buźka porcelanowej laleczki :) Ja odnalazłam swój idealny kolor, ale z tego co czytałam największym minusem tego podkładu jest to, że gama kolorystyczna jest uboga. Dla mnie minusem jest to, że podkład nie posiada pompki. Nakładam go pędzlem, jego konsystencja jest dość gęsta więc naprawdę mała ilość wystarczy, dzięki czemu podkład jest wydajny. W porównaniu z poprzednikiem od Chanela to niebo a ziemia - Chanel Perfection Lumiere po niespełna 6h ścierał się, tworzył smugi oraz uwydatniał zaczerwienienia w okolicach nosa.
Wieczorem po zmyciu podkładu moim ulubieńcem - Wodą micelarną od Garniera, myję buzię żelem oraz kremuję ją najzwyklejszym kremem Nivea.
Dzięki temu mam pewność, że moja buźka jest odpowiednio nawilżona jak i oczyszczona. Codzienna pielęgnacja jest dla mnie ważna, gdyż wystarczy jeden dzień "lenistwa" i na mojej buzi pojawiają się niechciane niespodzianki..
Jak zapewne zdążyłyście zauważyć Garnier oraz Nivea są jedymi z moich ulubionych marek do pielegnacji twarzy. Używam ich odkąd pamiętam i jakakolwiek zamiana na coś innego nigdy nie wróżyła nic dobrego... :D
xxx
~ Kate